Różne słyszę opinie o ostatniej Gali PGE Ekstraligi, rokrocznie podsumowującej sezon, niemniej przyznanie Złotego Szczakiela Tony’emu Briggsowi, wyjście tym samym poza krajowe ramy, to bardzo trafiony pomysł. Nowozelandczyk został oczywiście uhonorowany za skonstruowanie i podarowanie dyscyplinie pneumatycznych band, ratujących zdrowie i życie żużlowców. Jest to więc człowiek sukcesu, bo nagrodzony został jego biznes, przynoszący zapewne niezły zysk. Ale, ale, żeby była jasność. Wypominanie czegokolwiek Briggsowi to ostatnia rzecz, na jaką bym się odważył. Temu człowiekowi można się tylko kłaniać w pas i podziękować w imieniu rodzin, które nie straciły swoich głów i swoich tatusiów. Które nadal mogą wieść szczęśliwe życie, zamiast przewijać dorosłych ludzi…

Więcej w numerze 34.