Jeden Duńczyk w drużynie to kłopot, a dwóch „Hamletów” to już grecka tragedia. To straszne „samsony” (egoiści i indywidualiści). Pamiętam jak w Sparcie Wrocław Bjerre przy jakichkolwiek opóźnieniach płatniczych szantażował coacha Piotrka Barona, że nie przyjedzie na mecz. Piotrek mówił, że „Kenio” nie ma w sobie ducha sportowca. Pamiętam też jak Madsen kopał w drzwi klubowego warsztatu na Stadionie Olimpijskim, bo mu się kasa spóźniała. 

 

Więcej w numerze 12