Uważam jednak, że w sporze z Janowskim więcej racji jest po stronie opiekuna kadry. Bo to jednak zawodnik nie zastosował się do decyzji selekcjonera i ostentacyjnie opuścił zgrupowanie. A powód tej ucieczki specjalnie mnie nie przekonuje. Mam takie podejrzenie, że niecierpiące zwłoki kwestie paszportowe i wizowe pojawiły się w tej narracji tylko po to, by wesela kolegi-sponsora nie wymieniać na pierwszym miejscu. Bo to trochę niepoważne by było. A czy faktycznie wrocławianin był zmuszony do tego, by już teraz, w zimie, odebrać jakiś paszport? I czy rzeczywiście zrobiłby to w piątek po południu? No chyba, że miał się pojawić we Wrocławiu wcześniej. 

 

Więcej w numerze 7