Gdy klub wygrywa, żaden dział marketingu nie jest mu potrzebny.
Gdy przegrywa, żaden marketing mu nie pomoże
A więc w piątek miałem dostać 130 tysięcy złotych brutto. Bo się dogadaliśmy z klubem na 10 tys. za punkt. Tyle że przed przyjściem przelewu się… obudziłem. I, psiakrew, nie zobaczyłem tej forsy. Za to odpaliłem komputer i zacząłem czytać o audytach, wielomiesięcznych opóźnieniach, licencjach nadzorowanych…
Więcej w numerze 46.