Tak się kończy rumakowanie…
A teraz, co najlepsze. Łubu dubu, łubu dubu! Stępniewski postawił prezesa Stali Gorzów do pionu (a może do kąta), i teraz ten odwraca kota ogonem, wycofuje się rakiem. Dotarło wreszcie do niego, że na czwartkowej prasowej konfie strzelił sobie i Staleczce w kolano. Taki słoń w składzie porcelany. Problem z nim jest jednak znacznie poważniejszy: on nadal szuka winnych wszędzie wokół, tylko nie w Stali. Taki bardziej odporny na wiedzę? - Myślę, co mówię i nie jestem sztuczny, a nie myli się ten, który nic nie robi. Być może przesadziłem i jeśli tak było, to przepraszam. Jednak fakt jest taki, że podchodzę do tego bardzo emocjonalnie. Nie chodzi mi o to, by kogoś obrażać lub wytykać błędy. Bardziej mówiłem to w formie pomysłu, aniżeli tego, by mieć zastrzeżenia do kogokolwiek - gęsto tłumaczył się prezes Wróbel w rozmowie z Radiem Gorzów.
Więcej w numerze 44.