Sport łączy, ale też dzieli.
A sprzęt, owszem, ma niebagatelny wpływ na wyniki, choć nie można powiedzieć, że tylko sprzęt wygrywa. Pokazują to choćby różnego rodzaju oficjalne treningi i kwalifikacje, czyli próby czasowe. Bo ci, którzy rządzą w pojedynkę, potrafią później zawodzić w tłumie. I odwrotnie. A więc liczy się jeszcze zdolność do podejmowania ryzyka i cechy wolicjonalne. Nie jest też do końca tak, że wszyscy mają pieniądze i zaplecze. Bo, dla przykładu, taki Ben Cook nie dopracował się jeszcze ani pieniędzy, ani zaplecza. W Lesznie błysnął również dlatego, że prezes Rusiecki podstawił mu szybki sprzęt od Petera Johnsa. Bardzo możliwe, że gdyby szansę pokazania się otrzymał w Polonii Piła na trzecioligowym poziomie rozgrywek, to ta szansa okazałby się jednorazowa. Bo przyjechałby ze swoim angielskim sprzętem, który nadaje się na tamtejsze agrafki, nie zaś na polskie lotniska.
Więcej w numerze 30.