Gdybym nie obejrzał sobotniej drugiej rundy SEC w Grudziądzu, to bym nie wiedział, że Europa rozciąga się aż po Australię, skoro z „dzikusem” startował Kangur Fricke z miejscowego GKM-u. Nawet płaskoziemcy by na to nie wpadli. A zasłużona polska firma promotorska One Sport jak najbardziej. Myślałem, że takie głupawki w speedwayu zastawiliśmy za sobą, gdy IMEJ wygrywali... Amerykanie i raz Australijczyk.

 

Więcej w numerze 30.