Pozostał więc jedynie żużel, chociaż na nizinach krajowych. Po Tarnowie krążył nawet taki dowcip, dlaczego w polskim żużlu nie ma jeszcze jednej, niższej ligi? A dlatego, żeby Unia nie miała już gdzie spadać. Śmiech przez łzy. Trzeba jednak przyznać, że speedway trzyma się krawędzi przysłowiowymi pazurami, w czym spora zasługa młodego prezesa Kamila Górala, który w uprawianiu akrobatyki finansowej, poszukiwaniu sponsorów i łataniu budżetu doszedł do poziomu mistrzowskiego. Nie zamiata pod dywan problemów, ale stara się je na bieżąco rozwiązywać, o czym może świadczyć poniższa wypowiedź…

 

Więcej w numerze 28.