Się porobiło na ligowych frontach naszego speedwaya. Same cuda - niewidy! Ale po kolei. Zabierzmy każdej innej drużynie trzech liderów, to zobaczycie, gdzie wyląduje w tabeli. A Unia Leszno bez Kołodzieja, Lebedevsa i Ratajczaka pokonała u siebie faworyzowany, będący w pełnym składzie, Apator aż 56:34! Byłoby nawet ciut wyżej, bo sędzia nie zauważył taśmy Lamberta w VI wyścigu. Wielbłąd arbitra, według mnie. Nadzieja umiera ostatnia. Dopóki walczysz, dopóty masz szansę. A Unia walczy o utrzymanie w Ekstralidze aż miło. Co za charakter! Ależ nosa ma prezes „Byków”, zwany „Midasem”! Kiedy przywiózł do klubu młodego Ukraińca Parnickiego, to ludzie pytali: - Po co on komu?

Kiedy niedawno kontraktował Australijczyka Cooka, to ci sami ludzie kręcili nosem: - Nasz prezes to od lat się uparł na te Kangury, a nie każdy jest Adamsem.

Ale Piotr Rusiecki wiedział co robi. 

 

Więcej w numerze 26.