A więc w sobotę była euforia i można powtórzyć za Dodą, że królowa jest jedna, a swój dwór ma na Smoczyku. Choć trzeba się też na moment zatrzymać i oddać hołd jednemu z kibiców Fogo Unii. Słabiej się poczuł w trakcie meczu i mimo pomocy medycznej nie zdołano go utrzymać przy życiu.  

Trzeba też pamiętać, jak przewrotny bywa sport i jak bardzo domowe spotkania potrafią się różnić od wyjazdowych. Za półtora tygodnia, gdy Byki pojadą do Zielonej Góry, wszystko się zacznie od zera. Każda z zagrożonych ekip musi jeszcze zrobić coś ekstra, by nie pożegnać się z PGE Ekstraligą i z milionowymi wpływami z tytułu umowy telewizyjnej. Zresztą, i Falubaz, i GKM Grudziądz też już miały w tym sezonie swoje dni chwały. Tak się składa, że w tym drugim przypadku był to dzień meczowy z Apatorem.

Unii Leszno spadku nie życzę nie tylko dlatego, że dla najlepszej ligi świata jest zwyczajnie marką ikoniczną. Degradacji „Byków” nie życzę całym rozgrywkom, bo właśnie na leszczyńskim torze rozgrywają się z reguły najciekawsze widowiska. 

 

Więcej w numerze 26.