Brytyjczycy dość szybko zorientowali się, że dla nich Polska, a praktycznie „żużlowe” miasta to prawdziwa „żyła złota”. Tylko w Polsce włodarze „żużlowych” miast rywalizowali między sobą kto da więcej angielskiej firmie, aby turniej Grand Prix odbył się w ich mieście. Brytyjska firma BSI tylko od włodarzy polskich miast „wyciągała” największe kwoty. Zyskiwali działacze polskich klubów żużlowych, będących gospodarzami Grand Prix, bo należność za bilety płynęła do klubowej kasy. Zadowoleni byli też kibice nie tylko z danego miasta, ale z innych ośrodków żużlowych zapełniając stadiony. 

 

Więcej w numerze 22.