GP na „Narodowym” to 50 tysięcy luda na trybunach, 1,5 miliona przed telewiorami i prestiż. Nie ma takiej drugiej rundy GP, a Discovery zamiast merdać ogonkiem z radochy i się przymilać, to robi nam łaskę i próbuje wydoić PZM. No cóż, „ładnie” nas rozgrywają Hamerykańcy, robią z nami co chcą, a my jak barany dajemy się im strzyc z kasy. A to polskie kluby finansują tę zabawę (GP) płacąc u siebie krocie zawodnikom, którzy dzięki temu mogą uzbroić się w sprzęt i wziąć udział w cyklu IMŚ.

 

Więcej w numerze 21.