Mamy to. Bartosza Zmarzlika na czele klasyfikacji generalnej Indywidualnych Mistrzostw Świata. Po raz pierwszy w tym roku. Kto wie, może i skończyłoby się wiktorią, gdyby w finale Bartek nie wybrał niespodziewanie czwartego pola. A wybrał z prostego względu. Bo, jak przyznał po zawodach w rozmowie z Marceliną Rutkowską-Konikiewicz, „lubi się bujnąć po dużej”. No i się bujnął już na pierwszym łuku, tyle że za rywalami, a nie przed. Nie zamierzam jednak z tego mistrza rozliczać czy uznawać po czasie, że popełnił błąd. Wręcz przeciwnie – szanuję go za odważne decyzje. Wiele już takich w życiu podjął i chyba się na tym nie przejechał, skoro skompletował cztery tytuły globalnego championa. A co by było, gdyby, tego już nie sprawdzimy. Wielcy mistrzowie często powtarzają, że drugi to pierwszy przegrany, jednak nie tym razem. To drugie miejsce pozwoliło Polakowi zająć należne mu miejsce przed całą stawką. 

 

Więcej w numerze 21.