Tytuł felietonu być może żartobliwy, ale zapewne nie dla sympatyków „Lwów”. Liczby jednak nie kłamią – po czterech rundach Ekstraligi czerwoną latarnią jest zespół z Częstochowy. Do zakończenia sezonu jest jeszcze sporo spotkań, wszystko może się zmienić, lecz ogólnie na początku rozgrywek atmosfera wokół drużyny Janusza Ślączki nie jest najlepsza. Mam na myśli zewnętrzną otoczkę, a nie to, co się dzieje w środku ekipy. Najpierw na celowniku mediów był Maksym Drabik, a teraz kapitan drużyny Leon Madsen. 

Nie można popadać w paranoję z krytyką reprezentanta Danii, bo jednak jego średnia indywidualna się broni (2,304 na wyścig) i w każdym z dotychczasowych spotkań miał na koncie dwucyfrówkę.

 

Więcej w numerze 20.