Otóż Unia Leszno to klub ewenement, który nawet nie bierze pod uwagę kupowania juniorów z innego chowu. Byłby to policzek, ubliżenie samemu sobie, podważenie sensu i jakości własnej pracy. To na krwawicy Unii od lat się wozi PZMot., który kompletnie przestrzelił z regulaminem szkolenia i systemem kar, traktując proces tworzenia żużlowców niczym – jak ktoś zauważył – wylęgarnię ptactwa drobiowego. W której głównie chodzi o ilość, nie o jakość. Stawiając sprawę demagogicznie, ale obrazowo - niech taki wyszkolony na sztukę chłopak, na siłę, bez większych predyspozycji, się zabije. Kto wtedy i komu będzie musiał zapłacić karę? Po co oszukiwać rodziców i namawiać ich na bezsensowne inwestowanie w karierę wszechstronnie nieutalentowanego syna? Żeby na końcu się okazało, że… więcej sprzętu niż talentu?

 

Więcej w numerze 52.