Niewielu jest w Polsce zawodników, do których pseudonim odwołujący się do fizyczności przylgnął równie mocno co do Jarosława Hampela. Innego wszak weterana, Tomasza Golloba, określano niegdyś mianem „Chudego”, ale popularność owego nom de guerre zaczęła z biegiem lat ustępować innym tytułom: mistrz, czempion, legenda, król. 

Jarosław Hampel przez lata starał się osiągom starszego żużlowca dorównać. W części statystyk – jak w liczbie tytułów DMP – Golloba przebił, w innych był niezwykle blisko, aby móc stanąć z ikoną bok w bok. Ich kapitalna pół rywalizacja, pół współpraca (zależnie od rodzaju zawodów) napędzała polski żużel przez co najmniej dekadę. Dziś Hampel może spoglądać na nią z uśmiechem, świadomy, że jednocześnie sam kształtował swoją historię.

Więcej w numerze 50.