I bez najcenniejszego z medali młody zawodnik wyrobił sobie niepodważalną pozycję. Media kreowały go na następcę wielkiego Tomasza Golloba, choć sam zainteresowany stronił od poklasku i wzbraniał się przed komplementami, jak mógł. - Koncentrowałem się na sprawach istotnych, nie rozdrabniając zainteresowania na historie bez znaczenia dla rozwoju kariery. Nie byłem chyba podatny na taką tanią, mołojecką sławę – stwierdzał.

Więcej w numerze 49.