Może i uda się panu senatowi pozbawić lubelski klub wszelkich środków które strumieniem płyną do zdecydowanej większości ośrodków w Polsce, może i uda się wykreślić akurat Lublin z mapy żużlowej (przekonamy się ile warte są pana deklaracje), ale żeby pan nie tylko stawał na głowie, fikał koziołki czy wykonywał jakiekolwiek ćwiczenia gimnastyczne, nie jest pan w stanie pozbawić fanów z „Koziego Grodu” przyjemności oglądania zawodów żużlowych. Jak już pan spełni swoje obietnice i uda się panu senatorze zlikwidować żużel w Lublinie, to najwyżej pojedziemy pooglądać sobie zawody do Rzeszowa, Tarnowa czy Krosna. Chyba, że nie tylko Lublin, ale i cała ściana Wschodnia spędza panu sen z powiek.

Więcej w numerze 46.