- Jak pan zagłosował nad wnioskiem, żeby prezydent Gorzowa poręczył trzymilionowy kredyt dla Stali?

- Zagłosowałem tak jak większość radnych. Byłem i jestem za tym, aby Rada Miasta tego tematu w ogóle nie dotykała. 

- No właśnie. Prezydent Gorzowa wcale nie musi się oglądać na radnych. Samodzielnie może poręczyć klubowi kredyt na 2 miliony złotych. Powinien to zrobić?

- Nie, nie powinien tego zrobić. A dlaczego miałby to robić? To jest zwyczajnie marnowanie pieniędzy i wyrzucanie pieniędzy w błoto, dla czyichś fanaberii. Ostatnie lata funkcjonowanie Stali Gorzów, to są rządy i pomysły kolejnych prezesów, którzy zadłużali ten klub i świetnie się bawili.

- Stal Gorzów pana zdaniem stoi nad przepaścią?

- Tak. Stal Gorzów stoi nad przepaścią. Stoi nad przepaścią, że ten byt ekstraligowy klubu jest zagrożony. 

 

Więcej w numerze 41