- Przed startem sezonu sytuacja Orła nie była klarowna. Miałeś obawy, czy uda się wystartować w rozgrywkach?

- Tak naprawdę w zimie godziłem się już z tym, że żużla w Łodzi nie będzie. Pan Skrzydlewski jednoznacznie deklarował, że odchodzi. To nie były tylko puste słowa, bo nawet pomieszczenia na stadionie zostały opróżnione ze wszystkich sprzętów, mebli i tak dalej. 

- Wspomniałeś o problemach torowych, a to ważne ogniwo, jeśli chodzi o wygrywanie na własnym obiekcie. Co wpłynęło na taki stan rzeczy?

- Główny problem to brak powtarzalności. Bywały sytuacje, gdzie zawodnicy nie byli zadowoleni z tego, że tor na meczu wygląda zupełnie inaczej niż był dzień czy dwa dni wcześniej na treningu. Powodem bywała plandeka, ale nie tylko.

 

Więcej w numerze 39