ŚLIZGIEM W PRAWO
Mordercze wyścigi z czasem. Ligi bankrutów. Nudne jak dialogi w polskich filmach. Fale w Grudziądzu. Powroty rozbitków. W starym kinie
Ileż razy ja już o tym pisałem! Nawet jeśli żużlowiec poleci samolotem, to i tak musi dojechać do lotniska, a potem z lotniska na stadion. Jakiż to wypoczynek? A mechanicy? Ci z kolei muszą przygotować motocykle i umordowani gnać busem na złamanie karku. I kiedyś ten kark złamią! Tfu, tfu, odpukać!
Czy więc granatowe marynary (działacze) pójdą wreszcie po rozum do głowy i przestaną narażać żużlowców i ich teamy na katastrofę drogową? Nie można jakoś inaczej zgrać kalendarza imprez? Przecież „FIM-owi Europe” szefują Polacy! Ogarnicie się wreszcie „we wtem temacie”!
Więcej w numerze 31