PO BANDZIE
Niewielu dziś powie, że brakuje Artioma Łaguty. Bo nie brakuje Brady Kurtza. A Jakuba Krawczyka i Kevina Małkiewicza rozumiem. Ale!
Symptomatyczna jest jednak sonda, którą telewizja puściła przy okazji sobotniej transmisji z Gorzowa. Uczestnicy cyklu Grand Prix odpowiadali na pytanie, kto z tego towarzystwa jeździ najostrzej. I odpowiedzi padały takie: Doyle, Lindgren, Doyle, Lindgren, Doyle… Ten ostatni z rozbrajającą szczerością wskazał siebie. A tylko Bewley odpowiedział, że Zmarzlik. I tylko dlatego, że siedział akurat obok niego, zatem to nazwisko padło w formie żartu. A więc rywale z toru za brutala Polaka nie uznają. Bo jest jednak różnica między jazdą w sposób niebezpieczny, a zdecydowany.
Więcej w numerze 26