- Ostatnio mówił pan, że idziecie do przodu – co w takim razie można powiedzieć po meczu z Falubazem w Rybniku? 

- Można powiedzieć, że nie idziemy do przodu, stanęliśmy w miejscu. Po prostu zawodnicy w Zielonej Górze mieli „dzień konia”, a u siebie już czegoś zabrakło. 

- Krążą opinie, że tor jest przygotowywany pod jednego zawodnika – Nickiego Pedersena. 

- Nie, tak nie jest. Proszę zapytać Maksyma Drabika, czy tak jest. Robimy taki tor już od dłuższego czasu.

 

Więcej w numerze 25