Żużel to nie walka z czasem, lecz z rywalami.
Bartosz Zmarzlik obnażył kwalifikacje, a w dżentelmena bawił się dopiero na podium
Mówili, że rzadko jest w czubie kwalifikacji - wygrał kwalifikacje. Mówili, że rzadko bywa w TOP2 po rundzie zasadniczej - wygrał rundę zasadniczą. A kluczowe wyścigi, w tym finałowy, wygrał dlatego, że zamknął bramę pod płotem Kurtzowi i Bewleyowi. Bo w żużlu czasem tak trzeba. Wykorzystywać możliwości regulaminu i przecinać rywalom ich optymalny tor jazdy. Wchodzić oponentom w paradę. Natomiast w dżentelmena można się bawić dopiero na podium i zapraszać przeciwników na najwyższy stopień. Ale tylko na chwilę i na sam koniec, do wspólnej fotki.
Więcej w numerze 19